— Kiedy nadszedł? — spytał Parr, biorąc list w rękę.
— Dziś rano, pierwszą pocztą.
Inspektor przeczytał słowa wpisane w czerwone kółko.
— W piątek, o pół do czwartej przybędziemy po pieniądze do biura Mr. Derricka Yale. Banknoty nie mogą opiewać całemi serjami. Jeśli gotówki nie będzie, umrzesz pan tej nocy jeszcze.
Inspektor westchnął.
— To rzecz bardzo upraszcza! — powiedział. — Oczywiście nie przyjdą wcale.
— Ja sądzę, że przyjdą! — oświadczył detektyw spokojnie. — Ale będę ich oczekiwał i chciałbym mieć pana w pobliżu, inspektorze.
— Bardzo dobrze! — zgodził się flegmatyczny Parr. — Jestem atoli pewny, że nie przyjdą.
— Nie godzę się z panem. Ktokolwiek jest kierownikiem Czerwonego Kręgu, męstwa mu nie brak. Pozatem zastaniesz pan w mem biurze dawną znajomą! — dodał ciszej.
Parr zauważył wesołość detektywa.
— Drummond? — spytał.
Yale skinął głową.
— Przyjąłeś ją pan?
— Interesuje mnie, a ponadto sądzę, że nam dopomoże w odkryciu tajemnicy Czerwonego Kręgu.
W tej chwili wrócił Froyant i rozmowa zeszła na inne tory.
Strona:PL Edgar Wallace - Czerwony krąg.djvu/106
Ta strona została uwierzytelniona.