Uniosła brwi.
— Wszakże chyba nie inspektora Parra?
— Odgadła pani świetnie! — powiedział, zamykając za nią. — Ale może pani chce pomówić ze mną bez świadków? — spytał nagle.
Potrząsnęła przecząco głowę.
— Mam tylko wykonać zlecenie pana Yale, który prosi o użyczenie mu klucza od pańskiego domu nad rzeką.
Rozmawiając zaszli do jadalni, a Talja skinęła chłodno głową inspektorowi.
Widocznie go nie lubi, pomyślał Jack i objaśnił zaraz powód tych odwiedzin.
— Biedny ojciec mój miał opuszczoną od całych lat posiadłość nad rzeką, w połowie dom mieszkalny, a w połowie magazyn, jak to bywało w czasach dawnych, kiedy przemysłowiec i kupiec mieścił się tuż obok swych zapasów. Dom grozi zawaleniem, ale rzeczoznawcy ocenili, że koszt przebudowy równałby się pełnej wartości. Yale przypuszcza, że mógł się tam schronić Brabazon, który przez czas pewien administrował częścią majątku ojca mego.
Inspektor nastawił grube swe wargi i łypnął oczyma.
— Tyle tylko wiem, że dotąd nie przekroczył granic kraju! — oświadczył. — Wątpię, czy kryłby się w miejscu, które musi przecież zostać zrewidowane. A jednak wszystko możliwe! Zapewne posiada klucz od tego domu.
Jack wysunął szufladę biurka i podał Talji jeden z rozlicznych kluczy, opatrzonych tabliczkami. — Jakże się pani podoba nowa posada? — spytał.
— Jest interesująca! — oświadczyła z uśmiechem. — Ale ponieważ ją objęłam dziś rano dopiero, nie mogę nic powiedzieć jeszcze. Panie inspektorze, — zwróciła się do Parra — nie będę pana chyba fatygować. Jedynym przedmiotem niejakiej wartości w biurze jest srebrny przycisk
Strona:PL Edgar Wallace - Czerwony krąg.djvu/110
Ta strona została uwierzytelniona.