Pozatem chciałem się i tak widzieć dziś wieczór z panem, inspektorze. Cóż pan powie na taką bezczelność?
Dobył z kieszeni kartkę ze znanym znakiem i podał Parrowi.
— Kiedyż nadeszła?
— Znalazłem ją w skrzynce listowej w chwili, gdym wybiegł zawołać auto, by jechać do pana. To przekracza już chyba wszystko!
Na kartce, wokoło czerwonego kręgu widniał napis.
— Pracujesz pan na rzecz strony przegrywającej. Pracując dla nas, osięgniesz pan zysk dziesięciokrotny. Jeśli działalność pańska nie ustanie, śmierć nastąpi czwartego, przyszłego miesiąca.
— To znaczy niespełna dziesięć dni! — rzekł z powagą inspektor i pobladł, jakby z bólu. — Dziesięć dni tylko...
— Oczywiście, zbagatelizuję tę pogróżkę, — powiedział detektyw — ale po niemiłych doświadczeniach w biurze muszę przyznać, że Talja posiada zdolności wprost nadludzkie.
— Dziesięć dni... — powtórzył inspektor. — Czy masz pan plan jakiś? Gdzie zamierzasz pan być czwartego następnego miesiąca?
— Dziwi mnie, że pan pytasz o to, — odrzekł Yale — istotnie umyśliłem wyjechać do Deal i łowić ryby. Pewien znajomy przyrzekł mi łódź motorową. Chcę noc spędzić na wodzie. Poczyniłem nawet kroki, by wyruszyć niebawem na odpoczynek.
— Czyń pan co chcesz, — oświadczył Parr z naciskiem — sam atoli nie pojedziesz! Dzięki Bogu, cioteczka nie zbudziła się a matki niema! — dodał, zwrócony do Jacka, który przyjął te słowa uśmiechem porozumienia.
Strona:PL Edgar Wallace - Czerwony krąg.djvu/146
Ta strona została uwierzytelniona.