— Muszą istnieć w posadzce drzwi tajemne! — zauważył Yale.
— Skądżeby się wzięły drzwi tajemne w podłodze gmachu najbogatszej dzielnicy Londynu! — rzekł Parr wzgardliwie.
Ale przeprowadzone badanie dało wynik zadziwiający.
Podniósłszy skraj dywanu, ujrzeli małe drzwi zapadnie, a służący objaśnił, że w czasie wojny, wobec częstych rajdów aeroplanowych, Froyant kazał sobie wybudować w piwnicy z winem bezpieczną od bomb kryjówkę. Wiodły do niej drzwi zapadnie i schody wprost z gabinetu.
Parr zszedł z płonącą świecą i znalazł się w małej celce wybetonowanej, opatrzonej zamkniętemi drzwiami. W kieszeniach Froyanta znaleziono klucze do tych drzwi i drugich jeszcze z grubej stali, wiodących na zewnątrz.
Ten dom i sąsiedni miały wspólny pas trawnika.
— Bardzo łatwo dostać się tędy z ulicy i pewny jestem, że morderca użył tego właśnie przejścia.
Oświecił podłogę lampką ręczną i przykląkł zaraz.
— Mamy oto całkiem świeży ślad! — powiedział. — I to ślad kobiecego trzewika.
Parr patrzył z góry.
— Oczywiście, jest całkiem świeży! — przyznał.
Potem cofnął się.
— Boże! — jęknął. — Cóż za szatański plan!
Nasunęło mu się przypuszczenie, że może to być ślad trzewika Talji Drummond.
Strona:PL Edgar Wallace - Czerwony krąg.djvu/158
Ta strona została uwierzytelniona.