— Cóż pan na to? — powiedział Jack, podając mu kartkę. — Sześć takich ogłoszeń znaleziono na drzewach parku, a jedno pod mojem oknem.
Inspektor przeczytał.
— Dług ojca pańskiego nie został dotąd wyrównany. Możesz go pan nie płacić, o ile zdołasz nakłonić przyjaciół swych, inspektora Parra oraz Derricka Yalego, by zaprzestali swej działalności.
Pod spodem widniał dopisek mniejszymi literami:
— Nie będziemy już stawiać żądań osobom prywatnym.
— Więc to on pozawieszał ogłoszenia! — zauważył Parr w zadumie. — Dziwiłem się, dlaczego odjechał tak szybko.
— Widziałeś go pan?
— Przelotnie tylko! Spodziewałem się go zresztą, sądząc atoli, że wyniknie z tego coś więcej.
Milczał przez cały ciąg śniadania, odpowiadając tylko bardzo oschle na pytania Jacka. Gdy wyszli potem do ogrodu, spytał znienacka:
— Czy on wie o pańskiej sympatji dla Talji Drummond?
Jack poczerwieniał.
— Z jakiegoż powodu pytasz pan? — powiedział z zakłopotaniem. — Czyż zachodzi obawa zemsty na niej z jego strony?
— Nie zawahałby się na chwilę, gdyby mu to było potrzebne! — oświadczył, zawracając ku domowi. — Dość mi tego.
— Myślałem, że zechcesz pan przejrzeć całą drogę, jaką Marl przeszedł owego ranka?
Parr wstrząsnął głowę.
— Nie! — powiedział. — Chciałem tylko stwierdzić, w jaki sposób zbliżył się do domu. Czy możesz mi pan pokazać miejsce, gdzie doznał tak wielkiego przestrachu?
Strona:PL Edgar Wallace - Czerwony krąg.djvu/173
Ta strona została uwierzytelniona.