Strona:PL Edgar Wallace - Czerwony krąg.djvu/191

Ta strona została uwierzytelniona.

zarządców hotelowych. Płacono ich dobrze, a obowiązki nie były ciężkie. Często, jak tu n. p. szło tylko o zapoznanie dwu osób. Rozkazy otrzymywali wszyscy w tej samej zawsze formie.
Czerwony Krąg miał przewyborny węch i w sposób iście niesamowity trafiał tam, gdzie była zbrodnia, nędza czy nieszczęście, często nawet uprzedzając te wypadki. Powoli wzrastała liczba agentów, którzy nie znając się wzajem nie znali także wodza swego. Każdy spełniał, co mu polecono, a funkcje podrzędnych współpracowników były śmiesznie błache.
Gdy w początkach organizacji kilku strachajłów zgłosiło się do policji z donosem, wyszło na jaw, że Czerwony Krąg żąda jeno rzeczy prostych i zgoła niewinnych.
Strach zapewniał wierność znacznej większości, a system szpiegowania musiał być świetny, skoro tegoż dnia, kiedy Derrick Yale był na lunchu z Mortonem, zwołał Czerwony Krąg zebranie, wykluczając wszystkich niepewnych i niezadowolonych, tak jakby im to wyczytał z twarzy. Wybrańcy otrzymali wskazówki, w jakiej mają przybyć odzieży i co czynić, by nie zostać poznanymi przez współpracowników.
Zebranie to stało się dla Talji najbardziej interesującem wspomnieniem z całego czasu trwania jej stosunku z Czerwonym Kręgiem.
W City jest sporo starych kościołów, ale za najdawniejszy uważają powszechnie kościół Św. Agnieszki przy Powsler Hill. Ocalawszy po wielkim pożarze, zaduszony został przez ruchliwe miasto, które go otoczyło dokoła wysokimi magazynami, tak że tylko szczyt wieży sterczał ponad dachy. Gmina wiernych nie przekraczała dwudziestu osób, ale miała swego kapelana, który wygłaszał w niedzielę kazanie. Płacono mu rzec można zato, by się zobaczyć