Strona:PL Edgar Wallace - Czerwony krąg.djvu/212

Ta strona została uwierzytelniona.

— W jakim celu? — spytał Yale.
— Mam wygłosić wykład, — rzekł ponuro, — i przedstawić członkom gabinetu sposoby, jakich używałem dotąd w walce z Czerwonym Kręgiem. Wiesz pan, że otrzymałem wielkie pełnomocnictwa, a rząd nie kazał mi powiedzieć wszystkiego co wiem. Ale chcę to uczynić we czwartek wieczór i dlatego właśnie trzeba mi pomocy pańskiej.
— Drogi przyjacielu! Z miłą chęcią! — zawołał Yale serdecznie.
— Mnóstwo atoli punktów ciemnych, które dopiero zestawiam z trudem. W tej chwili mam wrażenie, że tym łotrom pomaga ktoś z łona prezydjum policji.
— I ja tak sądzę! — rzekł Yale spiesznie. — Ale skądże myśl taka?
— Dam panu przykład! — powiedział inspektor powoli. — Młody Beardmore znalazł pośród papierów ojca zapieczętowaną fotografję i przysłał mi ją, nie otwierając. Gdym atoli otwarł, znalazłem kartkę czystego papieru. Powiedział mi, że fotografję tę wręczył Talji Drummond, by ją wraz z listem wrzuciła do skrzynki pocztowej. Przysięga, że stojąc na stopniach swego domu, widział, jak wrzuciła po drugiej stronie ulicy. Jeśli tak jest, to z kopertą coś się stać musiało już po nadejściu do prezydjum.
— Cóż to za fotografja? — spytał Yale.
— Musiało to być zdjęcie egzekucji albo portret skazanego Lightmana, gdyż sądzę, że sporządzono tę fotografję przy sposobności nieudałego ścięcia. Stary Beardmore otrzymał to tuż przed śmiercią, a Jack znalazł i przysłał mi...
— Przez Talję Drummond! — dodał Yale z naciskiem. — Sądzę jednak, że ktoś z prezydjum mógłby tę dziewczynę oczyścić z tego podejrzenia. Ona tkwi głębiej w aferze,