coprawda skutkiem działalności Czerwonego Kręgu, ale w wydarzeniach późniejszych nie miał żadnego udziału.
— Dziwi pana zapewne obecność moja? — roześmiał się młodzieniec, witając detektywa. — Ja także dziwuję się wielce, że zostałem tu zaproszony.
— Kto pana zaprosił? Czy może Parr?
— Mówiąc ściśle, sekretarz premjera, ale myślę, że Parr to spowodował. Czy nie czuje się pan nieswojo w tem towarzystwie?
— Potrosze! — uśmiechnął się Yale, kładąc przyjaźnie dłoń na ramieniu Jacka.
Wszedł spiesznie młody sekretarz prywatny i wprowadził obu do świetnego salonu, gdzie około tuzina osobistości rozmawiało, stojąc w dwu grupach.
Premjer podszedł, witając detektywa.
— Inspektor Parr nie przybył jeszcze! — rzekł i objął Jacka pytającem spojrzeniem. — To pewnie pan Jack Beardmore? — powiedział. — Inspektor prosił mnie specjalnie, bym pana zaprosił. Sądzę, że pragnie oświetlić lepiej jeszcze śmierć biednego ojca pańskiego... którego zresztą znałem dobrze.
W tej chwili wszedł inspektor, przybrany w przenoszony frak i krawatkę dość dziwnie zawiązaną, co, razem wziąwszy, niebardzo było stosowne w takiem otoczeniu. Za nim kroczył komisarz o wielkich, siwych wąsach, którego odprowadził premjer na bok.
Mówili szeptem przez chwilę, potem zaś zwrócił się komisarz do Derricka.
— Czy domyślasz się pan może jakiego to rodzaju będzie wykład Parra? — zapytał niecierpliwie. — Sądziłem, że złoży tylko relację, ale ze słów premjera widzę, iż będzie
Strona:PL Edgar Wallace - Czerwony krąg.djvu/219
Ta strona została uwierzytelniona.