Jack Beardmore rozejrzał się bacznie wokoło. Jedyną istotą żywą był człowiek z teką pod pachą, który się od nich oddalał powoli. Jack krzyknął, a idący obrócił się.
— Ktoś pan jest? — spytał Jack. — I czego pan tutaj szukasz?
Był to mężczyzna wysoki zażywny, zadyszany, skutkiem dźwigania ciężkiej torby. Sapał przez chwilę, zanim mógł odpowiedzieć:
— Nazywam się Marl, Feliks Marl. Sądzę, że słyszałeś pan o mnie. Jeśli się nie mylę, jesteś pan młodym Mr. Beardmore?
— Tak jest! — odrzekł Jack — czego pan tutaj chcesz? — spytał powtórnie.
— Powiedziano mi, że w ten sposób mogę sobie skrócić drogę z dworca. Ale nie jest ona tak krótka, jak mi obiecywano! — odparł Marl, dysząc co słowo. — Idę właśnie do ojca pańskiego.
— Czy byłeś pan w pobliżu tamtego drzewa? — spytał Jack, a Marl wybałuszył nań oczy.
Strona:PL Edgar Wallace - Czerwony krąg.djvu/25
Ta strona została uwierzytelniona.
4.
Mr. Feliks Marl.