Odprowadziwszy gościa do domu, ruszył Jack na poszukiwanie Derricka Yale. Detektyw siedział w trzciniowym fotelu, pośród krzewów, z głową opuszczoną na piersi i skrzyżowanemi rękami.
Usłyszawszy kroki młodzieńca podniósł głowę.
— Nie mogę panu powiedzieć, czego się przestraszył Marl! — rzekł Yale, zanim Jack zadał pytanie, a widząc jego zdumienie, zaśmiał się i dodał — Wszakże o to chciałeś pan pytać?
— Przybyłem z tym zamiarem! — roześmiał się Jack także. — Dziwny z pana człowiek! Czy może spostrzegłeś pan jego przerażenie.
Yale potwierdził skinieniem. — Widziałem go tuż przed atakiem. Widać stąd całą drogę polną! — oświadczył marszcząc czoło. — Przypomina mi kogoś... — ciągnął dalej zwolna — a jednak nie mogę powiedzieć, kto to jest. Ojciec wspomniał, że przybędzie i dlatego odgadłem.
Jack potrząsnął głową.
— Widzę go poraz pierwszy! — powiedział. — Pamiętam atoli, że ojciec i Froyant mieli jakieś interesy z niejakim Marlem. Ojciec wymienił raz to nazwisko. Handluje on, o ile wiem, parcelami gruntowemi, a ojca interesuje to obecnie! — potem dodał — Prócz tego widziałem znak „Czerwonego Kręgu“! — i opisał świeżo malowany znak dostrzeżony na pniu wiązu.
Yale przestał się natychmiast zajmować Marlem.
— Gdym szedł w stronę doliny, przysiąc mogę, nie było go na tem drzewie. Ktoś go wymalował, podczas mej rozmowy... ze znajomym. Pnia tego nie widać od strony płotu, toteż mógł to uczynić ktoś niepostrzeżenie. Co oznacza ten znak, Mr. Yale?
Strona:PL Edgar Wallace - Czerwony krąg.djvu/27
Ta strona została uwierzytelniona.