Rozmowa Parra z Froyantem trwała krótko. Na widok inspektora pobladł stary skąpiec, znał go bowiem z widzenia i wiedział o jego stosunku do sprawy Beardmora.
— I cóż? I cóż? — spytał z drżeniem, czy ci szatańscy rabusie wystąpili może z czemś nowem?
— Na razie nie, sir! — odparł Parr. — Przychodzę, by zadać panu kilka pytań. Jak długo pracuje u pana Miss Talja Drummond?
— Od trzech miesięcy jest sekretarką moją! — odrzekł podejrzliwie. — Ale czemu pan pytasz, inspektorze?
— Jaką płacisz jej pan miesięczną pensję?
Mr. Froyant wymienił kwotę zgoła nie odpowiednią, a uczynił to tonem usprawiedliwienia, jakby przepraszał na tę płacę głodową.
— Prócz tego — dodał z dumą — ma u mnie wikt i wolne wieczory!
— Czy w czasach ostatnich brakowało jej pieniędzy?
Froyant wybałuszył nań oczy. — No... tak. Wczoraj spytała, czy nie mógłbym jej dać pięć funtów zaliczki, mówiąc, że ma konieczny wydatek. Oczywiście, nie
Strona:PL Edgar Wallace - Czerwony krąg.djvu/43
Ta strona została uwierzytelniona.
8.
Oskarżenie.