Talja Drummond wróciła do swego umeblowanego pokoiku, gdzie mieszkała przed objęciem posady sekretarki Froyanta. Wieść o jej przygodzie musiała dotrzeć tu już, bowiem gruba gospodyni przyjęła ją nader chłodno. Gdyby nie to, że przez czas pobytu u Froyanta płaciła czynsz, nie wpuściłaby jej zapewne.
Pokoik był skromny, ale miły bardzo, toteż nie bacząc na kwaśną minę gospodyni, weszła, zamykając drzwi za sobą. Spędziła bardzo nieprzyjemny tydzień, i odzież jej wydzielała duszny odór więzienia hollowayskiego. Holloway miało jednę atoli zaletę, której brakło więzieniu przy Lexington Street l. 14. Były tam przepyszne instalacje do kąpieli i Talja wspomniała o tem, rozbierając się.
Miała głowę pełną różności, myślała o Froyancie, o Jacku i marszcząc czoło, starała się zapomnieć o tem. Przedewszystkiem Froyant. Nienawidziła go niemal, conajmniej zaś gardziła nim. Czas spędzony w jego domu był okresem przykrym wielce. Jadała razem ze służbą, wiedząc że skąpiec, którego czek opiewać mógł na kwotę siedmiocyfrową, liczy i waży każdy kęs, jaki wkłada w usta.
— Przynajmniej nie zalecał się! — rzekła do siebie.
Strona:PL Edgar Wallace - Czerwony krąg.djvu/51
Ta strona została uwierzytelniona.
10.
Wezwanie Czerwonego Kręgu.