Trzy minuty przed dziesiątą następnego wieczora wjechało zamknięte auto powoli na Stayne Square, zatrzymując się na rogu Clerges Street. Zaraz potem wyszła Talja Drummond z przeciwległej ulicy. Miała czarny, długi płaszcz, a kapelusz obejmował gęsty welon, zawiązany pod brodą.
Bez chwili wahania otwarła drzwiczki wozu i wsiadła. Było zupełnie ciemno, tak, że zaledwie dostrzegała zarysy pleców szofera. Nie obrócił głowy i nie wprawiał wozu w ruch, chociaż pod nogami czuła Talja dudnienie motoru.
— Wczoraj — zaczął szofer bez wstępu — stawała pani przed sądem policyjnym, pod zarzutem kradzieży. Wczoraj popołudniu zamieściła pani ogłoszenie, podając się za przyjezdną z kolonij. Ma pani zamiar dostać posadę, umożliwiającą praktykowanie dalej złodziejstw swoich.
— To bardzo interesujące! — zauważyła, głosem zupełnie pewnym. — Nie sądzę jednak, byś mnie pan wzywał w celu powiedzenia mi tego. Otrzymawszy list, byłam pewna, że zostanę użyteczną pomocnicą. Pytam tedy, co to ma znaczyć?
— Odpowiem, gdy uznam za stosowne! — odparł szorstko.
Strona:PL Edgar Wallace - Czerwony krąg.djvu/55
Ta strona została uwierzytelniona.
11.
Zeznanie.