W kilka minut potem wsiadła Talja na zakręcie ulicy w taksówkę, która ją zawiozła na Lexington Street. W pewnej odległości sunęła za nią inna dorożka, nie prześcigając i nie mijając, nawet w chwili, gdy znalazła się pod mieszkaniem. Niewiadomo, czy otwierając bramę, wiedziała, że inspektor Parr znajduje się o kilkanaście kroków, w każdym jednak razie nie dała tego poznać po sobie.
Parr oglądał przez kilka minut kamienicę z przeciwległego trotoaru, gdy w jednem z okien piętra zabłysło światło, wrócił do czekającej nań taksówki, która go tak daleko, na wschodnią połać miasta zawiozła.
Miał właśnie wsiadać, gdy go minął szybko jakiś mężczyzna z podniesionym kołnierzem palta.
— Flush! — zawołał, poznając przechodnia, który zaraz obrócił się na obcasie.
Był to mały i czarnowłosy człowiek o zapadłych policzkach. Na widok inspektora przeraził się bardzo.
— Pan inspektor Parr! — zawołał z źle naśladowaną radością. — Któżby mógł przypuścić, że pan się znajdzie tu, na drugim końcu świata!
— Chciałbym z panem pomówić o czemś! — powiedział. — Może pan pojedzie ze mną?
Tego rodzaju niedwuznaczne zaproszenia usłyszał już raz Mr. Flush.
— Chyba nie ma mi pan nic do zarzucenia, panie inspektorze? — spytał lękliwie.
— Nie! — przyznał szczerze Parr. — Zresztą kroczysz pan teraz drogą uczciwą. Przyrzekłeś to przynajmniej, opuszczając więzienie.
— Istotnie! — odetchnął z ulgą Mr. Flush Barnet. — Pracuję na życie i mam zamiar ożenić się niedługo.
— Doprawdy! — wykrzyknął inspektor, naśladując zdumienie. — Którażto, Bella, czy Milly?
Strona:PL Edgar Wallace - Czerwony krąg.djvu/57
Ta strona została uwierzytelniona.