— Czerwony Krąg!... jęknął Marl, a inspektor spojrzał nań bacznie.
— Czyż nie wiesz pan, że Czerwony Krąg winien jest tego morderstwa?
Trzeba przyznać po sprawiedliwości, że Marl tego nie wiedział. Przeczytał tylko krótką wiadomość o zastrzeleniu Beardmora. „Monitor“ wspomniał, że śmierć tę przypisać należy Czerwonemu Kręgowi, ale Marl pisma tego nie czytywał wcale. Padł drżący w fotel, mrucząc:
— Czerwony Krąg... Boże wielki... nigdybym nie przypuścił... — tu urwał.
— Czegobyś pan nie przypuścił? — zapytał Parr tonem życzliwości.
— Czerwony Krąg! — mruczał dalej Marl. — A ja myślałem, że to tylko ...nie dokończył zdania.
Minęła godzina od odejścia inspektora, a Marl siedział dalej, skulony we fotelu, z głową opartą na rękach.
Czerwony Krąg!
Poraz pierwszy dopiero zetknął się pośrednio z ową bandą szantażystów, ale zaraz opanowało to wszystkie jego myśli, przecinając jednocześnie plany działania.
— Wszystko to nie podoba mi się... — szepnął, wstając z trudem i przekręcając taster elektryczny.
Resztę wieczoru poświęcił studjowamu swej księgi bankowej, a rezultat wypadł świetnie. Miał nadzieję wymusić więcej jeszcze, a potem...
Strona:PL Edgar Wallace - Czerwony krąg.djvu/67
Ta strona została uwierzytelniona.