— Może tedy „Moulin gris“? — zaproponował, pewny, że ten lokal zaimponuje jej w pełni. Ale skrzywiła wzgardliwie usta.
— Czemuż tedy nie restauracja Fried-Fish, gdzie uczęszczają wagabundy? — odrzekła. — Nie, dla mnie istnieje tylko Carlton Ritza, albo nic.
Mr. Marl zdumiał się, ale był uradowany.
— Pani jest, widzę, księżniczką! — powiedział, promieniając. — Tam istotnie jedzenie niezrównane. A możeby tak zaraz dziś wieczór?
Skinęła na zgodę.
— Proszę tedy przyjechać do mnie o pół do ósmej. Mieszkam Marisbury Place 79, Bayswater Road. Na drzwiach jest moja tabliczka.
Umilkł na chwilę, spodziewając się protestu, ale o dziwo, skinęła znowu głową.
— Do widzenia, ukochana! — rzucił jej od ust całusa.
— Proszę zamknąć drzwi! — poleciła, biorąc się do roboty.
Przerwano jej jednak zaraz. Tym razem weszła przystojna dziewczyna, której ramiona, aż po łokcie tkwiły w skórzanych mankietach. Stenotypistka śledziła bacznie Marla przez cały czas rozmowy.
Talja rozparła się w krześle, a przybyła, zamknąwszy starannie drzwi siadła na drugiem.
— Co cię korci, Macroy? — spytała Talja po prostacku, co nie licowało wcale z jej zwyczajnym sposobem wyrażania się.
— Kto jest ten stary puchacz? — spytała, nie po raz pierwszy, spoglądając z podziwem na koleżankę.
— Wielbiciel! — odparła spokojnie.
— Przyciągasz pani mężczyzn, ani słowa! — zauważyła Milly Macroy z zazdrością i umilkła.
Strona:PL Edgar Wallace - Czerwony krąg.djvu/73
Ta strona została uwierzytelniona.