Strona:PL Edgar Wallace - Czerwony krąg.djvu/75

Ta strona została uwierzytelniona.

Talja namarszczyła brwi:
— Kogóż mam przed sobą? — spytała, udając przerażenie. — Agentkę policji kryminalnej? Źle ze mną, w takim razie!
Wyraźne szyderstwo w tych słowach zawarte, zmieszało Milly.
— Mózg pani zamarzł chyba! — powiedziała, kładąc dłoń na ramieniu Talji. — Ta sprawka z Sellingerem może mieć jeszcze niemiłe skutki i trzeba pani będzie pomocy życzliwych osób.
— I pani nie najlepiej wyjdziesz na tem! — odparła Talja chłodno. — Miałaś przecież pieniądze w ręku.
— Ale pani je wzięłaś! — oświadczyła Milly niedbale. — Zresztą nie spierajmy się. Idąc ręka w rękę, zatuszujemy rzecz. Ja gotowa jestem przysięgać, że w moich oczach została zalakowana koperta i że były w niej pieniądze.
Talja uśmiechnęła się wesoło.
— Zgoda, nie mówmy już o tem! Ale sądzę, że wyratowawszy mnie z toni, zechcesz czegoś wzamian. Co do tych pieniędzy, mogę panią uspokoić. Znalazłam na nie doskonałe miejsce. Potrzebuję często pieniędzy, a na poczcie mnożą się, wszakże, kradzieże. Przed kilku dopiero dniami czytałam długi artykuł na ten temat. Ano więc, mów pani, czego chcesz?
Milly Macroy, w dość bliskich stosunkach z klasą złoczyńców zostająca, spojrzała z większym jeszcze podziwem na Talję.
— Jesteś pani „kuta“. Ale trzeba dać pokój drobnym manipulacjom, gdyż to może popsuć rzecz naprawdę wielką, a tego ścierpieć nie mogę. Jeśli pani chcesz otrzymać udział w wielkiej flocie, powinnaś się zwąchać z ludźmi, co pracują en gros.