Strona:PL Edgar Wallace - Czerwony krąg.djvu/77

Ta strona została uwierzytelniona.

— Zarobił on dużo przez pożyczanie na lichwę. Założyłabym się, moja droga, że za jakieś dwa tygodnie będziesz paradowała w brylantach!
Talja wyprostowała się, ujmując pióro.
— Przepadam za perłami! — odrzekła. — Dobrze Macroy, spotkamy się dziś wieczór! — potem wzięła się do roboty.
Milly stała przez chwilę jeszcze. — Proszę pamiętać, że ten pan nie śmie wiedzieć, iż wspomniałam o narzeczeństwie!
— Brab dzwoni! — zawołała Talja, biorąc notatnik stenograficzny. — O nie! Nie wspomnę o tem nawet. Nie lubię bajek.
Milly Macroy patrzyła za odchodzącą, z wyrazem zgoła nie przyjacielskim.
Mr. Brabazon siedział przy biurku, a gdy weszła podał jej kopertę zapieczętowaną lakiem.
— Proszę to doręczyć osobiście! — powiedział.
Talja skinęła głową, a spojrzawszy na adres, jęła patrzeć na bankiera z wielkiem zainteresowaniem. Czerwony Krąg miał wielu współpracowników, wśród przeróżnych sfer.