— Cóż za powód skłania panią do przebywania w tak niezwykłem towarzystwie? — powiedział.
— Niezwykłem towarzystwie? — zdziwiła się.
— Wyszła pani z restauracji, — zauważył — gdzie miało miejsce spotkanie z Flushem Barnetem, znanym złodziejem, który odsiedział długą karę więzienia, oraz z Milly Macroy, jego pomocnicą, karaną również za współudział w kradzieży kooperatywy Darlingtona. Zajęta jest obecnie w banku Brabazona.
— I cóż z tego? — spytała.
— Nie zna pani pewnie tych ludzi.
— A skąd pan ich zna? — rzekła spokojnie. — Sądzę, że nie sam jeden czyniłeś pan te spostrzeżenia. Musiał być gdzieś w pobliżu podziwienia godny inspektor Parr. Oczywiście. Panie Beardmore, kształcisz się pan, widzę, na urzędnika policyjnego.
Jack był zdumiony.
— Obowiązkiem Parra — powiedział — jest zawiadomić chlebodawców pani, o przestawaniu z ludźmi tego rodzaju. Na miłość boską, Taljo! Pomyśl pani w końcu rozsądnie, jaką sobie stwarzasz sytuację!
Talja śmiała się.
— Nie chcę wkraczać w pełne odpowiedzialności obowiązki urzędnika policyjnego, wolałabym jednak, by tego nie czynił. Byłby to znak jego łaskawości. Nie mam nic przeciw policji, o ile mnie nakłania do normalnego trybu życia, ale chlebodawca, któryby się uwziął nawracać zbłąkaną owieczkę, byłby bardzo nudny... nieprawdaż?
Roześmiał się, chociaż nie był w wesołym nastroju.
— Taljo! — powiedział. — Jest pani zbyt rozumną, by wieść takie życie... i zmierzać do katastrofy — dodał po chwili z powagą. — Nie mam prawa mieszać się w to,
Strona:PL Edgar Wallace - Czerwony krąg.djvu/84
Ta strona została uwierzytelniona.