Strona:PL Edgar Wallace - Czerwony krąg.djvu/91

Ta strona została uwierzytelniona.

Nikt się nie ozwał.
— Proszę obudzić służbę! — polecił.
Ale policjant wrócił z dziwną wieścią, że służby w domu niema.
— Ktoś jest jednak wewnątrz! — zauważył inspektor i poświeciwszy lampką kieszonkową zobaczył stolik. Nad podziw zręcznie wskoczył nań i zajrzał przez wentylator.
— Ktoś tu śpi! — zawiadomił. — He, he! Zbudź się pan! — zawołał, ale odpowiedzi nie było.
Dobijanie się nie dało także żadnego rezultatu.
— Proszę wyszukać gdzieś siekierę! — polecił. — Wyłamiemy drzwi. Nie podoba mi się to wszystko.
Siekiery nie znaleziono, natomiast jednak spory młotek.
— Proszę poświecić tu, panie inspektorze! — rzekł detektyw, a Parr skierował lampkę na drzwi. — Były białe, a pośrodku widniało kółko czerwone, wybite stemplem gumowym
— Wyłam pan drzwi! — powiedział inspektor, dysząc ciężko.
Przez pięć minut musieli tłuc w drzwi, zanim kwatera poddała się. Śpiący nie dawał znaku życia.
Parr wsunął przez utwór rękę, przekręcił klucz i odsunął z trudem rygiel. Światło oblewało twarz mężczyzny, który leżał na wznak, lekko skrzywiony i martwy.