Nobis pyszni się bo ojciec jego jest wielkim panem. Jest to wysoki pan, z dużą czarną brodą, bardzo poważny, który prawie co dzień przychodzi odprowadzać syna.
Nobis pokłócił się wczoraj z Bettim, jednym z tych najmniejszych w klasie, synkiem węglarza; a nie wiedząc co już powiedzieć, bo nie miał racji, zawołał głośno:
— Twój ojciec jest gałganiarzem!
Betti zaczerwienił się po samą czuprynę i nie odrzekł nic, tylko mu łzy nabiegły do oczu, a wróciwszy do domu powtórzył to ojcu. I oto węglarz, mały człowieczek, cały czarny, ukazał się na popołudniowej lekcji prowadząc chłopca za rękę, ze skargą do nauczyciela. Właśnie opowiadał zajście nauczycielowi, a my wszyscy słuchali w milczeniu, kiedy ojciec Karola zdejmując jak zwykle płaszcz z syna w progu klasy posłyszał swoje nazwisko, wszedł i żądał wyjaśnienia.
— Oto ten robotnik — rzekł nauczyciel — przyszedł skarżyć się na pańskiego syna, Karola, który powiedział jego chłopcu: — Twój ojciec jest gałganiarzem.
Zmarszczył czoło pan Nobis, poczerwieniał na twarzy i obróciwszy się do syna zapytał:
— Czy powiedziałeś te słowa?
Ale syn stojąc w pośrodku klasy ze spuszczoną głową naprzeciw małego Bettiego nic nie odpowiedział.
Wtedy ojciec wziął go za ramię, popchnął ku malcowi tak, że się prawie trącili o siebie i rzekł:
— Przeproś go natychmiast!
Węglarz chciał przeszkodzić temu mówiąc:
— Nie trzeba, nie!...
Ale pan Nobis nie zważał na to i zawołał raz jeszcze:
— Natychmiast go przeproś! Rozumiesz?... Powtarzaj za mną! Dalej... Przepraszam cię za moje słowa
Strona:PL Edmondo de Amicis - Serce.djvu/041
Ta strona została uwierzytelniona.