Strona:PL Edmondo de Amicis - Serce.djvu/091

Ta strona została uwierzytelniona.

z arytmetyki, w jego ćwiczeniach było tyle głupstw, że to boki zrywać, nie potrafił jednego okresu powtórzyć z pamięci, a teraz rozwiązuje zadania, pisze poprawnie, a lekcje tak jak pozytywka trzepie! I znać w nim tę żelazną wolę, z całej tej postaci zsiadłej, z tej głowy kwadratowej i prawie bez szyi, z tych rąk krótkich i grubych, z tego głosu szorstkiego.
Uczy się zajadle, nawet ze strzępów gazet, nawet z afiszów teatralnych, a jak tylko uzbiera z dziesięć soldów, zaraz kupuje książkę. Już sobie zebrał ładną biblioteczkę, a w jakiejś chwili dobrego humoru wymknęło mu się, że mnie kiedy zaprowadzi do siebie, żebym ją obejrzał.
Nie przemówi do nikogo zresztą, z nikim się nie bawi, i kiedy chcesz — spojrzyj, zawsze siedzi w ławce podparłszy pięściami skronie, nieruchomy jak pieniek i słucha nauczyciela.
Co on też musiał się napracować ten biedny Stardi!
Nauczyciel był dziś w złym humorze i zniecierpliwiony, jednak dając mu medal powiedział:
— Brawo, Stardi! Kto jest wytrwały, zwycięża!
Stardi nie zdawał się wcale pysznić tym medalem; nie uśmiechnął się nawet i zaledwie z nim wrócił do ławki, zaraz pięściami głowę podparł i siedział jeszcze więcej nieruchomy niż przedtem.
Ale najśmieszniej to było przy wejściu, bo czekał na niego ojciec — który jest cyrulikiem — tak samo krótki i gruby jak on, z taką samą kwadratową twarzą i z takimże głosem. Nie spodziewał się medalu tego i wierzyć nie chciał, musiał go dopiero nauczyciel zapewnić, a wtedy zaczął się śmiać z radości i trzasnął syna w kark krzycząc z całej siły:
— A toś się spisał, drogi mój głuptasie! A niechże cię! — I patrzył na niego osłupiały i uśmiechnięty.