Strona:PL Edmondo de Amicis - Serce.djvu/099

Ta strona została uwierzytelniona.

Osłupiał zrazu. Ale widząc, że Garrone stoi jeszcze na ławce zaczerwieniony i drżący, zrozumiał i rzekł głosem tak wzruszonym, jak gdyby mówił do brata:
— Dziękuję ci, Garrone!

· · · · · · · · · · · · · · · · · · · ·



Księgozbiór Stardiego.

Byłem dzisiaj u Stardiego, który mieszka naprzeciwko szkoły, i aż mnie zazdrość wzięła, kiedym jego księgozbiór zobaczył. Niebardzo on bogaty, bo pieniędzy na książki dużo nie ma; ale proszę widzieć w jakim on porządku utrzymuje swoje książki szkolne i te, które w podarunku od rodziców dostaje! A każdy grosz chowa i do księgarza niesie! W taki sposób zgromadził sobie małą bibliotekę, a gdy ojciec spostrzegł to jego upodobanie, kupił mu półki orzechowe i zieloną firankę, i dał mu oprawić wszystkie książki w śliczne kolorowe okładki. A teraz, pociąga sobie za sznurek, firanka się rozsuwa i widać trzy rzędy różnokolorowych książek, wszystkie w porządku, błyszczące, ze złoconymi tytułami na grzbietach: opowieści, podróże, poezje; ma nawet z ilustracjami.
A jak je ślicznie ustawiać potrafi. Białooprawne koło czerwonych, żółte koło czarnych, niebieskie koło białych, tak że oczu oderwać niesposób! I znów wszystko zmienia, znów ustawia inaczej, a coraz to śliczniej. Zrobił też i katalog. Zupełnie jak prawdziwy bibliotekarz. I ciągle ma coś z tymi książkami do roboty; otrzepuje z kurzu, ogląda okładki, przewraca kartki. Warto widzieć jak delikatnie otwiera je tymi swymi grubymi, krótkimi rękami dmuchając między karty. Dość już dawno je ma, a wydają się zupełnie jak nowe. A ja, com już przez ten czas książek nadarł!