Strona:PL Edmondo de Amicis - Serce.djvu/120

Ta strona została uwierzytelniona.

Vatini zaś zdradza się co chwila, skarży się o stopnie w domu i opowiada, że nauczyciel jest niesprawiedliwy dla niego. A kiedy Derossi odpowiada na pytanie tak szybko i dobrze jak zawsze, zachmurza twarz, spuszcza głowę, udaje, że nie słyszy — i przymusza się do śmiechu. Ale nie jest to śmiech szczery. A że wszyscy o tym wiedzą, więc jak tylko nauczyciel Derossiego pochwali, zaraz się na Vatiniego patrzą, który wygląda jakby pieprz zgryzł, a mularczyk robi na niego swój zajęczy pyszczek.
Albo i dzisiaj na przykład... Wchodzi nauczyciel i odczytuje stopnie z egzaminów.
— Derossi: dziesięć piątek, pierwszy medal w klasie!
Wtem Vatini kicha jak z moździerza.
— Spojrzał nauczyciel i zaraz zrozumiał.
— Vatini! — rzekł. — Nie dopuszczaj do siebie węża zawiści. Ten gad toczy mózg i psuje serce.
Więc wszyscy spojrzeli, oprócz Derossiego. Chce Vatini odpowiedzieć, nie może. Siedzi jak skamieniały i aż pobladł na twarzy. Dopiero później, kiedy się nauczyciel lekcją zajął, patrzę ja, a mój Vatini pisze wielkimi literami na ćwiartce papieru: „Nie zazdroszczę tym, którzy dostają pierwsze medale przez protekcje i przez niesprawiedliwość“. Chciał tę ćwiartkę posłać Derossiemu. A wtem spostrzegłem, że sąsiedzi Derossiego coś knują, szepcą między sobą, a jeden wykroił scyzorykiem wielki medal z papieru, na którym namalował czarnego węża atramentem. Vatini nie widział tego. Wkrótce też jakoś nauczyciel wyszedł.
Wtedy sąsiedzi Derossiego podnieśli się z ławki i poszli uroczyście ofiarować Vatiniemu papierowy medal. Cała klasa czekała awantury. Vatini drżał cały. A wtem zakrzyknął Derossi:
— Dajcie no mi ten medal!