dwóch przedstawicieli wysp[1] naszych: jeden Sycylijczyk i jeden Sardyńczyk. W szkole „Boncompagni“ jest mały Florentczyk, synek snycerza; w szkole Tomasseo jest mały rzymianin, z Rzymu rodem; paru Wenecjan, Lombardczyków, Romaniolów znajdziemy również; Neapolitańczyk jest w szkole Monviso, synek urzędnika; a my, z naszej szkoły, damy Genueńczyka i Kalabrajczyka — ciebie, Coraci! Dodawszy Piemontczyka będziemy mieli dwunastu. Nieprawdaż, jak pięknie to będzie? Zbiorą się tedy wasi bracia ze wszystkich części kraju, aby wam rozdzielić nagrody. Tak, jakby je wam dawały Włochy całe.
Uważajcie sobie: Ukażą się na scenie wszyscy dwunastu. Przyjmijcie ich głośnym oklaskiem. Dzieci to wprawdzie, ale przedstawiać będą kraj swój, jak dorośli ludzie. Wszak i mała trójkolorowa chorągiewka tak samo jest symbolem Włoch jak duża chorągiew. Nieprawdaż? Powitajcie więc ich gorącym aplauzem. Dajcie dowód, że i wasze małe dziesięcioletnie serca czują zapał, że i wasze dusze unoszą się na widok świętego obrazu ojczyzny!
To powiedziawszy dyrektor wyszedł, a nauczyciel uśmiechnął się i rzekł:
— A więc, Coraci, zostałeś deputowanym z Kalabrii!
A my dalej śmiać się i klaskać!
I teraz wyszedłszy na ulicę wzięliśmy go za nogi i podnieśli w triumfie, wołając:
— Wiwat deputowany z Kalabrii! Wiwat!
Ma się rozumieć, że to był żart, ale bynajmniej nie dla ośmieszenia; owszem, żeby go uczcić serdecznie, bo tego chłopca wszyscy lubią bardzo. Więc my go tak niesiem i krzyczym, a on się uśmiecha tylko, a tu na rogu ulicy widzimy pana z czarną brodą, który też się śmieje.
Tak Kalabryjczyk:
— To mój ojciec! Puszczajcie!
- ↑ Brak części tekstu. Treść uzupełniono na podstawie Google Books.