kiedy zamiast przywiązania, zamiast uczucia, znajduje w tobie obojętność, brak należnej mu od ciebie czci synowskiej!
Nigdy więc już, dziecko moje, nigdy nie splam się niewdzięcznością taką! Pomyśl tylko, że gdybyś nawet dobry był, jak anioł, jeszczebyś mu nie odpłacił tego, co dla ciebie uczynił, i co ciągle czyni. I o tym pomyśl, że w życiu na nic liczyć nie można. Nieszczęście może cię ojca pozbawić jeszcze w tym chłopięcym wieku. Za lat dwa, za kilka miesięcy, za dni kilka, jutro...
O, biedne dziecko! Jakżeby się wówczas wszystko zmieniło dokoła ciebie! Jakże pustym, smutnym przeraźliwie stałby się dom z twoją matką odzianą w żałobę!...
Idź, synu! Idź do ojca twego, jest w swoim pokoju i pisze; idź po cichutku, żeby nie usłyszał twego wejścia, idź, oprzyj czoło o jego kolana i mów mu, żeby ci przebaczył, żeby pobłogosławił ciebie!
· | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · |
Wszystko dobrze! Tatuś mi i tym razem przebaczył i pozwolił mi iść na majówkę, którąśmy ułożyli we środę jeszcze z ojcem Corettiego, przekupniem drzewa.
Okropnie już nam było wszystkim trzeba odetchnąć powietrzem wzgórz, pól, łąk... Było prawdziwe święto! Prawdziwa majówka!
Spotkaliśmy się wszyscy na placu Konstytucji: Derossi, Garrone, Garoffi, Precossi, Coretti z ojcem i ja,