Strona:PL Edmondo de Amicis - Serce.djvu/376

Ta strona została uwierzytelniona.

co któremu zawinił, idź, przeproś, niech ci nie pamięta tego. Jakże? Jest kto taki?
— Nie, nie ma!
— No, to mi żegnaj! — rzekł ojciec głosem wzruszonym obejmując ostatnim spojrzeniem mury naszej szkoły.
A mama też ku szkole spojrzała i powtórzyła:
— Żegnaj!
Ja tylko nie mogłem przemówić słowa.