Strona:PL Edward Abramowski-Pisma T.2 019.jpeg

Ta strona została przepisana.

dzy; gdy tylko bowiem wchodzimy w dziedzinę przyczynowości lub tworzenia, musimy poddać się bezwarunkowo pod absolutne panowanie jednej lub drugiej metody, i jedna lub druga będzie musiała być stanowczo wykluczoną; ideał nie dopuści do siebie żadnej ewolucyjności, ewolucja — żadnego ideału.
Rozwiązanie znaleść się może tylko w tym jedynym punkcie, który, dla obu będąc niedostępnym, obie jednak warunkuje i umożliwia. I musi to być punkt zasadniczy, oś istotna socjalizmu, która, nie będąc ani zasadą ewolucji, ani zasadą ideału, może stworzyć z dwu wykluczających się nawzajem metod, tak jednolitą syntezę, jaką jest socjalizm dzisiejszy, żywy, nie w teorjach naukowych zacieśniony, lecz obejmujący sobą i teorje te i życie samo — wielki ruch klasowy.
Punkt zatem, gdzie sprzeczność rozpatrywana znika, gdzie dwulicowość metodyczna stapia się w swem źródle jednolitem i wspólnem, musi być tem, co, warunkując niezbędnie fenomen, samo fenomenem nie jest, co zatem zawiera w sobie implicite zarówno ewolucyjną zasadę jak i twórczą. Czem zaś to jest, na to wskazuje sama natura tych przedmiotów, w których zjawia się współistnienie obu metod. Współistnienie to jest możliwe tam tylko, gdzie ma się do czynienia nie z samemi zjawiskami, lecz i z subjektem myślącym. Twórcza metoda, cechująca się dowolnością i kategorją etyczną, wyrażaną w formule „być po-

    rozwoju, jak i wszelki inny życiowy proces, także „ogarnia“ człowieka daną fazą swej ewolucji, i dla mnie np. może być bardzo przyjemnym udział mój w tym ruchu żywiołowym, dzięki któremu, zamiast pozostać protoplastą amphioxusem, posiadam organizm ludzki; pomimo jednak całej „przyjemności“ w odczuwaniu tego faktu, że jestem ogniwem wielkiej ewolucji zjawisk biologicznych, ani mnie ani nikomu nie przyszłoby do głowy wtrącać się do tej ewolucji ze swoimi ideałami, i z udziału mego, który już odbył się jako fakt konieczny, nie pytając o to mojej woli, czynie obowiązek swego życia“. Plechanow dopełnia swoje objaśnienia tem jeszcze zdaniem, jak najbardziej zresztą słusznem, że „prawa społecznego rozwoju tak samo nie mogą urzeczywistniać się bez peśrednictwa ludzi, jak prawa natury bez pośrednictwa materji. Lecz ciż sami ludzie, nie stoją bynajmniej ani nad ani obok procesów społecznych, lecz sami z całą swoją ideowością i uczuciami, są tylko niezbędnym, ewolucyjnie zdeterminowanym wytworem tych procesów. Więc pocóż właściwie Engels wtrąca się tutaj ze swoimi ideałami? czyż bez jego wysiłków celowych nie obejdzie się ten proces, który i jego samego stworzył? Zapytanie „nierozwiniętych ludzi“ pozostaje bez odpowiedzi.
    (Zob. Dopiski J. Plechanowa do broszury Engelsa „O Feuerbachu“; dopisek 9, str. 102—3, rosyjskie wydanie 1892 r.).