Strona:PL Edward Abramowski-Pisma T.3 182.jpeg

Ta strona została przepisana.

mi, bo niszczyły ustrój cały — a do tego było jeszcze daleko. W niebie jest cała hierarchja, na ziemi także. Obie łączą się ze sobą przez kościół — papieżem. Najwyższy Bóg — dalej różne stopnie świętych i aniołów — potem ziemscy przedstawiciele Boga — papież, cesarze, króle — dalej arcybiskupi — książęta — potem różne stopnie feodałów duchownych i świeckich — wreszcie chłopi. Na każdym stopniu tej wielkiej hierarchji — niezbędne są cnoty wierności, pokory i posłuszeństwa. Każdy wasal musi je wykazywać wobec swego suzerena — gdyż inaczej traci lennictwo. Przysłowie mówi: „qui fief nie fief perd“, trzeba więc było być (nie zdradzać pana), posłusznym (wykonywać zobowiązania), pokornym (oddawać należyte hołdy, zachowywać etykietę). Rzecz jasna, że im wyżej w hierarchji — tem mniejsze były obowiązki, tem słabiej występowała pokora.
Cnoty te jednak są rękojmią wypełniania obowiązków feodalnych — rękojmia moralna dla bytu tak wasala jak suzerena — stanowiły powszechną moralność. Były one honorem i etyką rycerza. Etyka mówiła: prawość — jest to dotrzymywanie danego słowa. Kto łamie swą wiarę bezcześci się. Niedotrzymanie słowa, obietnicy, przeniewierstwo, zdrada, kłamstwo — należało do największych grzechów. Bardzo być może, że w tej epoce społecznej dopiero wytworzyły się one jako pojęcia etyczne — a w każdym razie wówczas rozwinęły się najsilniej.
Ta „prawość“ była dumą rycerstwa — i stosowała się do wszystkiego. Przechodziło to nieraz w fanatyzm. Dla dotrzymania danego słowa szło się na męki, czyniono największe ofiary. Był to zasadniczy punkt honoru. Z tej epoki zdarzają się dziś atawistyczne typy. Podobny honor, prawość był także i u chłopów, gdyż było powszechnym pojęciem moralnem“.[1].

Podnieść rękę na pana jest najwyższą zbrodnią. Zwyczajowe prawo barcelońskie mówi: „Ten, który będąc świadomy celu dotknął pana swego ręką lub językiem, zabrał mu zamek — popełnił najcięższe wiarołomstwo“.

  1. U chłopów przechowały się najdłużej cechy poddańcze. Combray opowiada: W Paryżu dwóch szlachciców spotyka na ulicy młodego chłopa bretońskiego — był pijany — łaje ich. Jeden szlachcic uderza go kijem po głowie — chłop zdejmuje czapkę, kłania się i odchodzi.