Strona:PL Edward Abramowski-Pisma T.4 019.jpeg

Ta strona została skorygowana.

sze miejsce otwarte, okrążone lasem. Zwierzęta otaczano ze wszystkich stron i w ten sposób utworzone z ludzi koło zwężało się coraz bardziej, dopóki strwożone zwierzęta zaczęły uciekać na wszystkie strony, napotykając po drodze myśliwych. Wtedy ci rzucali się na nie, zabijając dzidami i maczugami.
Nietylko mężczyźni brali udział we wspólnych pracach. W Australji np., jak opowiada podróżnik Oldfield, na polowanie na kangurów wychodzi całe plemię. Wybrawszy stosowne miejsce, mężczyźni kładą się w trawie, w niewielkiej jeden od drugiego odległości w dolinie, a kobiety i dzieci wchodzą na pagórki, strasząc kangury i starając się skierować ich bieg w dolinę, gdzie ukryci są mężczyźni. Zwierzęta instynktownie wybierają ten kierunek, bo biec w tą stronę najłatwiej. Gdy stado kangurów z hałasem przebiega koło myśliwych, każdy z nich, po kolei, powstaje z zasadzki i zabija jednę lub parę sztuk zwierzyny. Tym sposobem pomagają sobie wzajemnie, dopóki stado nie ominie ostatniego myśliwego, wtenczas zaczynają zbierać wspólną zdobycz.
W społeczeństwie komunistycznem nie było jeszcze podziału pracy. Wszyscy pracowali wspólnie, w pracy zaś nie uczestniczyli tylko chorzy, starzy i dzieci. Pomiędzy mężczyzną a kobietą nie istniał jeszcze głęboki przedział. Kobieta, słabsza od natury i wskutek naturalnych potrzeb (połogi) odrywana na pewien czas od roboty, od początku zaczęła spełniać roboty lżejsze i domowe, jednak, jak widzimy z ostatniego przykładu, brała ona udział i w męskich zajęciach.
Przy połowie wielorybów w Grenlandji, kobiety idą na wyprawę razem z mężczyznami, aby im naprawiać ubrania, a w razie potrzeby i łódki. Mężczyźni na pojedynczych „bajdarach“ (łodziach morskich) płyną naprzód wprost na wieloryba i przebijają go harpunami, do których przyczepione są pęcherze ze skór foki, aby podtrzymywały zdobycz na powierzchni morza. Kiedy wieloryb zmęczy się, dobijają go swemi dzidami.
Wspólność pracy jest wynikiem konieczności, gdyż wysiłki pojedyńczego człowieka nie pokonałyby trudności. Tym sposobem brak łuku i strzelby zastąpiony został przez wspólność pracy całej gromady ludzi, a przy połączeniu sił nawet bez wyższej broni zdobycze bywały wielkie.
Podobnież przy połowie ryb dawano sobie radę bez sieci. Gro-