Strona:PL Edward Abramowski-Pisma T.4 023.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

wej Ameryki na zrąbanie jednego drzewa, za pomocą kamiennej siekiery, potrzebują dwóch miesięcy czasu.
Pierwotni nasi przodkowie zamieszkiwali krainy przeważnie bezdeszczowe, musieli więc, zajmując się rolnictwem, korzystać z perjodycznego wylewu rzek lub zaprowadzać sztuczne nawadnianie.
I jedno i drugie zmuszało do wspólnej pracy, pojedynczy człowiek był tu bezsilny.
Rzeka wylewała perjodycznie; potrzeba było bronić się, jeżeli wylew był za silny, stawiać tamy, przeprowadzać wodę z jednego miejsca na drugie, kopać kanały, aby woda dochodziła do dalszych miejscowości; wszystko to wymagało silnej, zbiorowej pracy.
Eyre opisuje, że w Australji znalazł wielką ilość kanałów, podobnych więcej do dzieła rąk człowieka cywilizowanego, niż dzikiego. Niektóre z tych kanałów, około 500 jardów długości, 2 stopy szerokości i od 18 cali do 2-ch stóp głębokości, łączyły się wzajemnie i rozprowadzały wodę na przestrzeni do 10 akrów.
Tennent znalazł na Cejlonie mnóstwo zburzonych stawów, których objętość wskazuje, że nawadniały one niegdyś całe okręgi, które obecnie zmieniły się w pustynie. Każdy z podobnych stawów wymagał do swego zbudowania tysiąca rąk. Uprawa ziemi zależała w zupełności od zapasu wody, znajdującej się w stawie każdej wsi; woda mogła być sprowadzoną tylko wspólną pracą całej gminy, a następnie wspólnemi siłami rozprowadzoną po polach ryżowych, uprawianych wspólnie przez mieszkańców.
We wszystkich tych pracach zgoda i spójnia były do tego stopnia niezbędne, że przepisy o wypełnianiu ich wyrzynali przodkowie nasi na skałach, jak gdyby chcąc na wieki przekazać swym potomkom konieczność łączności.
Tak więc, ponieważ zdobywanie pokarmów przychodziło z trudnością, ponieważ narzędzia pracy były jeszcze bardzo nieudolne, a praca ciężka, to odosobniona praca pojedynczego człowieka miała jeszcze bardzo mało znaczenia i nie wystarczała mu do zaspokojenia jego potrzeb. To właśnie powodowało, że: praca wspólna całej gromady ludzi była konieczną, jako warunek ich bytu.
Najprostszy interes każdego człowieka, interes zachowania się przy życiu, skupiał ludzi w gromady i zmuszał ich do wspólnej