Strona:PL Edward Abramowski-Pisma T.4 231.jpeg

Ta strona została skorygowana.

wtrącać się do moich interesów“. Lecz tak myśleć byłoby fałszem. Przy wspólnej własności każdy będzie panem u siebie w domu i to, co weźmie ze wspólnego plonu, będzie jego nietykalną, świętą własnością. A ponieważ każdy będzie dbał o to, żeby ta wspólna ziemia jak najwięcej zbiorów wydała i żeby praca była jak można najwięcej ułatwioną, przeto nie będzie żadnych swarów, bo wspólny interes wszystkich pogodzi. Dziwny by to był człowiek, który by wolał na swoim zagonie sam jeden ciężko jak bydlę pracować i biedę ciągłą znosić, niż do spółki z sąsiadami, na wspólnej ziemi pracując, mieć dostatek i pracę lżejszą.
Ziemia pokawałkowana nigdy nie może wszystkim zapewnić życie dobre: zawsze jednemu dostanie się lepszy, drugiemu gorszy kawałek, i na małym zagonie nigdy dobrze gospodarować nie można, a pracując samemu pracować trzeba ciężko. Ziemia zaś wspólna to znaczy gospodarstwo prowadzone wzorowo, z dobrą uprawą, z dobrem ziarnem, z maszynami, z licznym dobytkiem gospodarskim, jednem słowem — takie gospodarstwo, które każdemu ze współwłaścicieli zapewni dostatek i pracę uczyni lżejszą. Kiedy więc mówimy: „prawo wspólnej własności“, — to tak jak gdybyśmy mówili: wszystko dla wszystkich: każdemu dostatek, każdemu dom własny, zapewniona przyszłość i praca lżejsza.

∗             ∗

Dla każdego więc myślącego człowieka jest rzeczą jasną, że gdy to prawo zostanie zaprowadzone, wtedy znikną bez śladu wszystkie nasze biedy, i prawdziwe królestwo boże zapanuje na ziemi. Wyobraźcie sobie tylko, że to prawo zostało już ogłoszone, że zamiast dzisiejszego porządku została ustanowiona wspólna własność wszystkich bogactw natury. Co wtedy się dzieje? Oto w każdej wsi, w każdej gminie te wszystkie ziemie i lasy, które dzisiaj należą do panów i rządu, stają się naszą wspólną własnością, i każdy z nas na równi z innymi ma prawo z nich korzystać. Czy nie potrafilibyśmy wtedy tak się urządzić, żeby i sprawiedliwość była i dostatek dla każdego? Mając dla siebie te rozległe pola, te pastwiska i lasy, potworzylibyśmy spółki braterskie i bez żadnych panów, bez żadnej władzy umielibyśmy tak dobrze gospodarować, że ziemia dawałaby dziesięć razy więcej niż teraz. Każdy z ochotą i swobodnem sercem szedłby do pracy, wiedząc, że jest nie najemnym robotnikiem, a