Strona:PL Edward Nowakowski-O cudownym obrazie Matki Bożej w kościele oo. karmelitów w Białyniczach.pdf/59

Ta strona została przepisana.

A w głębi widać cudne oblicze...
Cóż się tam pali? — To Białynicze!
– Czemuż? ach! czemu rzeszo pobożna
Lzami pożaru zgasić nie można!?
- W tem głos proboszcza z jękiem zawoła:
– „Ratujcie obraz!“ i drzwi kościoła
Pękły pod silną dłonią młodzieńca...
Lud tłumnie wpada, na śmierć się poświęca,
Tak mu jest drogą święta opieka,
Pod którą codzień on się ucieka!
Maryo święta! w owej godzinie
Widziałaś z nieba gorliwość ludu,
I pewnie Twojej świętej przyczynić
Winniśmy łaskę nowego cudu!
Bo w jasnych rysach Twego obrazu
Tyle świętego było wyrazu,
Że choć on z nami, a Ty na Niebie,
Wiernym się zdało, że widzą Ciebie,
I tłum zawołał: „Ona to! Ona!
„Ach to Jej uśmiech! to Jej korona!
Wzniosła się w górę... lud błogosławi,
Znikła... i pokój w sercu zostawi!“
– A płomień oknem w kościół się wdziera,
Co krok znajduje nowe zdobycze, –
Jak lew ryczący wszystko pożera
Czem są te gliszcza? – To Białynicze!

III.

Cóż znowu świeci na tle niebiosów?
Co tam znów strzela śród złotych kłosów?
- To wież znajomych nowe wierzchołki,
Nowy ul Matce zlepiły pszczółki!
– Któż wzniósł ten kościół? dziwne pytanie!
Kościół ten powstał z Twej woli Panie!!!
Bo wyższa nad te wieże i dachy
Jaśniejsze nad te złociste blachy
Stoi świątynia wielka i stara,
A której strzeże miłość i wiara!