zaślepionych swą nienawiścią do kościoła, z którego płynęło tyle łask i cudów miłosierdzia bez żadnego wyjątku dla wszystkich. Ale czyż kto potrafi zatamować obfite źródło? Duchowne! tylko wtedy, gdy nikt z niego nie zechce czerpać. Ten miły Bogu, komu Bóg miły. Prześladowanie pierwszych wieków chrześcijaństwa — nie przytłumiło chrześcijaństwa. Owszem, krew męczenników była posiewem wiary. Nie prześladowanie tedy straszne, lecz obojętność religijna. Kto wytrwa aż do końca, ten tylko zbawion będzie. A cóż za wytrwałość, gdy nie zna przeciwności. Narzekanie oznacza tylko małoduszność i nie ma prawa do palmy.
XVI) Pozwolenie rządu moskiewskiego na koronacyę, pozwolenie na otwarcie nowicyatu wyjednano staraniem pani Dyonizy z Iwanowskich Daryuszowej Poniatowskiej, nie jednej z najznakomitszych, lecz w owym czasie pod każdym względem najznakomitszej ze wszystkich w całej Polsce Polek. Gdy jej niestało, nikt jej zastąpić nie mógł; obrońców nie było bo nie było poświęcenia się rzetelnego, a więc i odwagi nie było. Narazić się nawet na prośbę do rządu nikt się nie odważył i klasztor został wkońcu skasowany, a przedtem w sposób tajemniczy we własnej celi, w czasie summy, został zamordowany wielkiej świątobliwości ostatni przeor Karmelitów w Berdyczowie, O. Salezy.
Morderstwo to ostatniego przeora zaiste było raczej męczeństwem, poniesionem w obronie miejsca świętego. Generał-gubernator kijowski Bezak, jak pisze Heleniusz (Rozmowy o Koronie I, str. 716), „osobistą miał nienawiść do Kościoła katolickiego, kasatą dyecezyi, kościołów, klasztorów gorliwie się trudnił. Często zwiedzał klasztor berdyczowski; te jego wizyty miały groźny, niebezpieczny charakter. Jednocześnie odebrał przeor list bezimienny, pełen dzikiej nienawiści do religii katolickiej, do czci N. P. Maryi i strasznych bluźnierstw“. Była to groźba, postrachem usiłująca zmusić przeora do opuszczenia klasztoru. Przeor zrazu nie przywiązywał żadnej wagi do tego listu, mówiąc o nim. Gdy jednak taki list się powtórzył, dopiero zrozumiał, o co tu chodzi, i kazał zawiesić w swojej celi obraz stary, przedstawiający zamordowanie przez Saracenów błogosławionego Anioła Karmelity bosego. Przez to, jakby dawał odpowiedź na groźby listów, że gotów raczej ponieść śmierć męczeńską, podobnie jak błog. Anioł Karmelita, a nie ustąpi z klasztoru. Ustąpienie bowiem jego z klasztoru, oczywiście, zważywszy, co się później stało, sprowadziłoby kasatę niechybną klasztoru. W obronie więc klasztoru
Strona:PL Edward Nowakowski-O cudownym obrazie Najświętszej Maryi Panny Berdyczowskiej.djvu/34
Ta strona została przepisana.