lej powiada Mączyński)[1], miał przed sobą obraz Matki Bożej, będący przy bocznych drzwiach tego kościoła od strony ulicy Floryańskiej. Naraz zdawało mu się, że widzi nie już obraz, lecz z poza obrazu wychylającą się samą Matkę Bożą. Widzenie to było chwilowe, przelotne, czemu i on sam niedowierzał i towarzysze obok stojący na krzyk jego o Matko Boża! również mu zaprzeczali rzeczywistości widzenia. Z tem wszystkiem wrażenie, jakie na nim wywarło, zostało na zawsze, następstwa zaś późniejsze stwierdziły, że widzenie było prawdziwe. Jakoż Sokołowski przez cały czas następnie pobytu swego w Krakowie, codziennie chodził wieczorem do tego obrazu i krzyżem przed nim leżąc, modlił się i uczynił ślub, że każdodziennie przy modlitwie na Anioł Pański, tosamo będzie czynił do końca życia swego, gdzieby nie był. Ostatnią taką krzyżem leżąc modlitwę, odprawił patrząc na Kraków z Bronowskiego lasu, kiedy tam Trzebiński i Paszkowski ze swemi oddziałami wypoczywali, gotując się na napad niespodziewany na Mo-
- ↑ Obacz Morawskiego Szczęsnego Materyały do Konfederacyi Barskiej str. 171 i 201. Moskale wzięci do niewoli sami zeznawali, że widzieli na murach N. Matkę Bożą.