Strona:PL Edward Nowakowski-Wspomnienie o duchowienstwie polskiem znajdujacem sie na wygnaniu w Syberyi w Tunce.pdf/18

Ta strona została skorygowana.

brze i sami mający nad księżmi dozór urzędnicy, zważając, że wyznaczona od rządu płaca była tak szczupła, że żadną miarą niepodobna było z niéj się utrzymać. Jakoż przybyły z Irkucka do Tunki, wkrótce po sprowadzeniu księży, pułkownik Kupienko radził im, żeby się zajęli uprawą roli, jako jedynym środkiem mogącym w tym odludnym zakątku przynieść istotną korzyść. Trudno jednym było z razu pogodzić się z losem swoim i wziąć się do pługa. Jeszcze w duszy nie przebrzmiała była nuta nadziei, jeszcze każdy myślał o rychłym powrocie, jeszcze owiany był duchem wyższego powołania. To téż młody ksiądz Kamiński, misyonarz, odrzekł pułkownikowi z zapałem: Panie, myśmy poświęcili życie nasze na uprawę roli serc ludzkich, a nie dla uprawy roli ziemskiéj. Rzeczywiście każdy kto przybywał do Tunki, z razu zostawał pod wpływem wyższych myśli. Otaczające nawet wspaniałe przyrodzenie, góry niebotyczne, wspaniałe widoki, samo wreszcie znaczenie i godność wygnańca, samo miejsce wśród narodu bałwochwalczego, wszystko, wszystko podnosiło jego uczucia wyżéj ponad ziemską glebę. Gdy jednak chwile uroku mijały, nędza rozwiewała myśli i uczucia wznioślejsze; chcąc nie chcąc trzeba było myśleć o chlebie. Tak zwani ludzie praktyczni pierwsi jęli się zarobku, powynajmowali sobie ziemie, i z razu poczęli urządzać warzywne ogrody, a późniéj i orać i siać, i żyto i pszenicę i wsiaką pacznicę, jak mówią Ukraińcy. Poszło im dobrze; w ślad za nimi pośpieszyli i drudzy. Ale wszystkim niepodobna było; jeszcze co do ogrodów, to nie wiele potrzeba było zachodów, jakoż z czasem wszyscy prawie mieli własne swe ogrody; ale co do zasiewu, to na to trzeba było mieć i nakład i siły i wreszcie pewne usposobienie do