Strona:PL Edward Nowakowski-Wspomnienie o duchowienstwie polskiem znajdujacem sie na wygnaniu w Syberyi w Tunce.pdf/31

Ta strona została skorygowana.

w Tunce w kilkudziesięciu kaplicach. Kotlinę więc tę, zewsząd otoczoną niebotycznemi górami, można było w rzeczy saméj nazwać naturalną, wspaniałą Bazyliką z mnóstwem kaplic. Rząd o tém wiedział, zabraniał, i zabierał ornaty, ale przeszkodzić temu nie mógł, nie był w stanie.
Zaraz po Mszy św. aparaty chowano, i śladu nie było, że przed chwilą chałupka była kościołem. Z początku, kiedy jeszcze niewielu było w Tunce księży, była jedna kaplica; późniéj dla wygody, a zarazem i dla niezwracania uwagi obcéj, każdy prawie miał Mszę św. u siebie. Aparaty po większéj części sami księża sobie szyli, mszały poprzepisywali; pateny nie trudno było z blachy zrobić; kielichów tylko nie było, używano tedy szklannych zwyczajnych, i dodawano im tylko podstawy drewniane lub blaszane. Znaleziono podostatkiem i Relikwii św. Żelaza na opłatki na miejscu zrobiono.
Wszystko to odprawiało się w ukryciu, cicho, spokojnie, i jakoś dziwnie, dziwnie rzewnie. Nie trzeba było myślą przenosić się w piérwsze wieki chrześcijańskie; one w Tunce odnawiały się, i kto wie, czy z czasem po całym nie rozejdą się świecie.
Bywały jednak i uroczyste święta, a nawet i agapy starożytne były.
Tak uroczyście obchodzono pięćdziesięcioletni jubileusz 80letniego kapłana. Msza była solenna z asystą. Przemowę miał ks. kanonik Polkowski (zmarły w Irkucku późniéj). Po nabożeństwie, ponieważ staruszek jubilat był bardzo ubogi, i sam nie miał za co sprawić przyjęcia, bogatsi więc wystąpili suto, i serdecznie, a hojnie ugościli wszystkich, gdyż wszyscy zgoła na tę uroczystość się byli zebrali.