1839 — 1907.
To oni! Boże mój!! Boże jedyny!...
Słyszycie końskie tętniące kopyta?
Niech młody żołnierz wspomni ojców czyny,
niech się gotuje w bój, za broń niech chwyta...
Nie myślmy dzisiaj o rozpaczy żony,
cóż stąd, że dziatwa żegnając się szlocha?
Niech każdy wzbudzi w sobie gniew szalony,
aby zapomnieć o tych, których kocha,
aby pamiętać o tych, których broni...
Boże mój, Boże jedyny, to Oni...
W sercu mężnego — męstwo jeno gości,
czy na śmiertelnym umiera posłaniu,
czy w boju rzuca się między granaty...
Wzdychać mu wolno jeno przy skonaniu,
Łez innych nie zna — oprócz łez wściekłości.
Niezna słabości — oprósz krwi utraty...
Przeciw nam tłuszcza najemnej hołoty...
Lecz złoto — ilość, duch zaś czyni siły.
Drogo oddamy wrogom swe żywoty:
będą pobici — gdy zliczyć mogiły.