czytali »Żywoty Świętych« Skargi, każde słowo rozumiejąc, własna bowiem ich mowa do jego mowy przez tak długie wieki nie przestała być podobną. Raz, czytanie przerywając, Naścia twarz z nad książki podniosła i zapytała:
— Dziaduńku, a będziesz ty do mojego domku przychodził?
— A no — odpowiedział — jak się trafi! Może kiedy i z rok albo i ze dwa ani razu nie przyjdę.
Z trwogą zrazu spojrzała na niego, ale potem zaśmiała się głośno:
— E! dziaduńko nie prawdę mówi i tylko tak mię straszy! Jużby pewnie dziaduńkowi życie beze mnie miłe nie było, tak jak i mnie bez dziaduńka.
A stary śmiał się.
— Kiedy wiesz, to nie zapytuj — odpowiedział. — A teraz, czytaj dalej, abyśmy dziś ten żywot, który czytamy, ukończyli.
Czytała dalej, ale niebawem znowu czytanie przerwała:
— Jedna rzecz mnie trapi bardzo: jak ja z babunią się rozłączę.
— To i nie rozłączaj się. Niechaj z tobą w nowym domku twoim zamieszka.
— Nie zechce! pewno nie zechce! A i stryj
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Anastazya.djvu/073
Ta strona została uwierzytelniona.