mieszkiwał, z natury czynnym i bystrego umysłu będąc, przemysłem jakimś się trudnił i moc grosza podobno na nim zebrał. Bezżenny i na ładnym kawałku ziemi siedzący, Bóg też wie, ile później jeszcze mógł przyzbierać. Tedy ze stryjem, który tak znacznem mieniem rozporządzić się mógł wedle woli, w trwałą sprzeczkę zachodzić mogło być szkodliwe i niebezpieczne — i o co osobliwie? — o złą i sfiksowaną dziewkę, która i tak rychło razem ze swoją ziemią do cudzej familii pójdzie, ponieważ o Adasiu ani słuchać nie chce. Niech tedy stanie się podług jej fiksacyjnego postanowienia, a on, Mruk, ostanie wszakoż przy upodobanem domostwie, całem obejściu i jakiej takiej w dodatku szmatce urodzajnej ziemi, od jej dziedzictwa oderwanej. Ze stryjem zaś nie poróżni się do ostatka, bo, że wielkiej łaski u niego nie posiadał, o tem i wpierw już wiadomem mu było.
Gdy zaś w jesieni najbliższej, nowy, nieduży domek zaświecił w polu ścianami źółtemi, o dwie grusze dzikie i o półkole berberysowych zarośli opartemi, a Naścia, gotując się do przenosin, odzież swą w skrzyniach układała, do świetlicy, w której cała rodzina Mrukowa zgromadzoną była, weszła matka Mruka i bez nijakich wstępów rzekła, że ona z Naścią pójdzie i u niej do końca dni swoich zamieszka.
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Anastazya.djvu/075
Ta strona została uwierzytelniona.