już potem do Tuczyniec nie przyjechała, ani chybi uformowałaby się legenda o objawieniu się w Tuczyńcach i różnych wsiach innych świętej Pańskiej, ze srebrnym rąbkiem aureoli nad twarzą, jakby z poświęconego opłatka wykrojoną.
Przyjechała przecież, w jesieni następnej, i wtedy to spotkała się z panem Cyryakiem, który za pierwszą jej tu bytnością podróż niedaleką za interesem odbywając, w okolicy nieobecnym był i jej nie widział. Spotkali się z sobą w domu Nawróciciela, u którego znowu gościła, a do którego pan Cyryak przyszedł umyślnie, aby ją obaczyć, a obaczywszy, stanął jak w ziemię wryty, z taką miną jakby oczom własnym wierzyć nie chciał. Ona też, spojrzawszy na niego, swoim zwyczajem zarumieniła się na twarzy i parę kroków ku drzwiom uczyniła jakby przed nim zapragnęła skryć się, ale wprędce rozmyśliwszy się, postąpiła naprzeciw niego i rzekła:
— My z panem, panie Tuczyna, dawni znajomi...
On ręce jej schwycił i, chociaż broniła się, długo je całował, trzęsącym się głosem mówiąc:
— Nad wszelkie spodziewanie swoje ja tu panią obaczyłem! Jakim sposobem? Dla jakiej przyczyny?...
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Anastazya.djvu/120
Ta strona została uwierzytelniona.