Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Anastazya.djvu/144

Ta strona została uwierzytelniona.

duszę i przeszłość... Długich słów zresztą, nie trzeba. Niech pani ten jeden wyraz przeczyta...
Rozwinęła papier urzędowy, na mocy którego wędrówki swe odbywała, i pokazała mi wypisane w nim nazwisko swoje, którego brzmienie i przedtem było mi znane, ale teraz dopiero, gdy rzuciwszy na nie okiem, w twarz jej spojrzałam, do dna zrozumiałam i jedną szybką myślą objęłam historyę kobiety tej i jej duszę. A ona ledwie dosłyszanym szeptem mówiła:
— Namiętność porwała mię jako wicher i od domu rodzinnego odniosła, bez błogosławieństwa ojca, owszem, ze złorzeczeniem i taką boleścią jego, które mu potem nie dały już żyć długo. Imienia mego nie wspominając i wspominać przed sobą nie pozwalając, przedwcześnie umarł, a ja, w dalekich stronach dowiedziawszy się o tem, od razu powiedziałam sobie: Ojca zabiłam!
Z pod spuszczonych jej powiek zaczęły powoli, po jednej, wypływać łzy.
— Było to pierwsze uderzenie w serce, którem Bóg obudził je z pijanego snu. Potem zaraz przybywać zaczęły smutek i tęsknota po wszystkiem porzuconem, utraconem, aż poczułam, że to, co przedtem wydawało się niczem, było mi tak kochane, że aż po pewnym czasie uczyniło się świętem. Wtenczas czołem uderzy-