łam przed Majestatem przeze mnie obrażonym, i była to już — rozpacz!
— A on? — zapytałam.
Jego serce odwróciło się ode mnie wnet potem, gdy stałam się smutną. Są ludzie tak weseli i wesołością tylko żyjący, że smutku żadnego znieść obok siebie nie mogą, i gdy tylko jaki się zjawi, wydzielają go z życia, jak kroplę trucizny z napoju. Z ochotą na rozwód przystał; inną, weselszą, już kochał. Mnie została odrobina majątku, którą ojciec mój, pomimo wszystko, przyszłość moją ubezpieczył, i samo jedno w sercu, ale silne pragnienie pokuty... A żeby nie wiedzieć, jak wielką była ta pokuta, zbyt małą wydaćby mi się musiała, bo przecież... przecież... rzecz świętą znieważyłam i... i... zabiłam ojca...
Tu wezbrał w niej płacz tak gwałtowny, że zdawało się, iż piersi jej rozerwie, z twarzą w dłoniach załkała głośnie, ale wkrótce przemogła się, uspokoiła i znowu zaczęła mówić:
— Przez czas pewien, nie przyzwyczajonej do trudów i prostego życia, uciążliwie było mi prowadzić życie takie, jakie obrałam... Ale teraz, owszem, zahartowało ono ciało, poprawiło zdrowie i dało takie szczęście duchowe, że może w żadnem położeniu innem więcej nie mogłabym go doświadczać. Wszędzie, gdzie tylko
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Anastazya.djvu/145
Ta strona została uwierzytelniona.