i nie ogląda — mówił — lecz co prędzej razem ze mną stąd uchodzi. Za sobą śmierć pani ostawia, a przed sobą życie i wszystkie jego wesołości postrzedz może, jeżeli tylko rozumem rządzić się będzie.
Ona wszakoż, nie mogąc w tej chwili rządzić się rozumem, oglądała się na trumnę i twarz marmurową, leżącą śród pościeli z bławatków i kłosów, której ujrzeć nie miała już nigdy. Oglądała się, ale za przewodnikiem swym szła i wyszła, a w bokówce rozległy się wykrzyki zdziwienia:
— Skąd on się tu wziął, ten obieżyświat, arystokrat, alegancik?
— Nos ma widać dobry, skoro z tak daleka pismo nieboszczykowe nim zwąchał!
— Tego też i przyjechał pewno, aby razem z nią pieniądze zcapić!
Ktoś z tłumu rzekł:
— Po to przyjechał, aby resztę należności swojej od braci odebrać.
— Po jeden swój grosz przyjechał, a sto naszych uwiezie! — huknął Mruk.
— Szelmom fortuna sprzyja! — dokończył Piszczałka, za czapkę porwał i, pędem na długich nogach świetlicę przeleciawszy, ku polu się puścił, aby tam Nawróciciela, snopy do gumna zwożącego, wyrzutami obsypać. Jego to
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Anastazya.djvu/195
Ta strona została uwierzytelniona.