bożemu do ołtarza ślubnego cię prowadzi! Ot, mnie to bieda gorzka i wstyd wieczny, bo Adasia żoną nigdy podobno nie zostanę.
I jak zwykle pomiędzy przyjaciółkami bywa, Ewka, zamiast wysłuchać tego, co Naścia powierzyć jej chciała, sama przed nią na swój los poczęła wyrzekać; tedy i niewiadomem ostało, z czegoby pochodził ów wstyd ten, który szczęśliwej narzeczonej najmilsze momenty podczas zatruwał. Ale pan Apolinary dobrze wiedział o wstydzie tym i przyczynie jego, nie tylko pojąć ich nie mogąc, lecz srodze je za winę, albo głupotę poczytując. Tego samego też wieczoru wyszło to na jaw.
Z początku prowadziła się w świetlicy Nawróciciela rozmowa grzeczna i wesoła, do której nawet należał Bolko, ambicyę swą mający i grochowego wianuszka z rąk Naści wziętego nie chcący na widok publiczny okazywać, a wszyscy dobrze to postrzegali, że pan Apolinary oczu swych od narzeczonej oderwać nie mógł i że nie tylko w jej pieniądzach, ale też i w niej samej był zakochany. Wtem, ni z tego ni z owego, na błękitnem niebie, które nad głowami narzeczonych zdawało się rozciągniętem, pokazała się chmura i wykryła, że i oni, tak nadmiar wcześnie, na burze i niepogody wystawieni być mogą.
— Kiedyż ślub się odbędzie? — zapytał Na-
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Anastazya.djvu/203
Ta strona została uwierzytelniona.