wróciciel, który, jako przybrany opiekun Naści, o wszystkiem, co małżeństwa jej dotykało, wiedzieć potrzebował.
Pan Apolinary odpowiedział, że życzy sobie, aby ślub odbywał się nie później, niż za sześć tygodni, co słysząc Anastazya, ręce załamała.
— W sześć tygodni po śmierci dziaduńka! Półrocza żałoby nawet nie przenosiwszy po nim!
Łzy do oczu jej nabiegły i cała zaczerwieniona to jeszcze dodała, że i tak już wstyd ją okrutny ogarnia, iż tak rychle po utracie najdroższego dobrodzieja i przyjaciela swego takich rzeczy, jak szczęśliwość i weselenie się, doznawać może.
— Samą siebie w obrzydzeniebym wzięła, gdyby nie jedno to, że już i wpierw panu Apolinaremu życzliwą byłam — mówiła z płaczem prawie, a Nawróciciel, postrzegając, iż słowa jej panu Apolinaremu wielce do gustu nie przypadają, zatamował je żartobliwem przemówieniem:
— Ludzka to rzecz jest, że starzy umierać, a młodzi miłować się muszą. Naścia niech sobie te wstydzenie się wyperswaduje, bo do niego słusznej przyczyny niema, a pan Apolinary, jako człek polerowny i grzeczny, niechaj żądanie narzeczonej wyrozumie i nieco mu pofolguje. Życia przed sobą taką moc wielką macie, że gdy szczę-
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Anastazya.djvu/204
Ta strona została uwierzytelniona.