śliwi będziecie, to długo, i gdy nieszczęśliwi, to też długo; po co tedy galopem takim do ślubu bieżeć?
Na to pan Apolinary, uspokojony nieco, odpowiedział:
— Projekty swoje mam; do fabryki, którąśmy z panem Rudnerem założyli, nijak już teraz powracać mi nie wypada. Zamierzam więc na św. Michał folwark tu jeden w sąsiedztwie będący w dzierżawę wziąć, ale że duży i w gruntach dobrych, tedy mi pieniędzy własnych nie wystarczy...
— A dla jakiejże przyczyny do tej fabryki powrócić nie możecie? Pomyślnie ona, jak słychać idzie... — zapytała pani Wincentowa.
— Pomyślnie — odrzekł pan Apolinary — ale mnie do niej powrócić już nie podobna.
Pomyślność też tę, którą tam osiągnąłem, i tę większą jeszcze, którą w czasie mógłbym osiągnąć, na ołtarzu przyjaźni mojej dla panny Anastazyi ofiaruję, bo korzystać z niej już mi nie wolno.
Gdy słowa te wypowiadał, wszyscy poczuli, że tajemnicę jakąś w sobie krył, jako też i to, że ofiarę jakąś narzeczonej wymawiał i nikomu, ani jedno ani drugie, się nie podobało. Naścia przecie, rozmiłowanem okiem na niego patrząc, niczego nie poczuła, ani postrzegła.
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Anastazya.djvu/205
Ta strona została uwierzytelniona.