— A no — ozwała się — jeżeli panu Apolinaremu pieniędzy na wzięcie folwarku w dzierżawę nie staje, to przecież moje są, te, które od dziaduńka mego najukochańszego otrzymałam. Można je wziąć i za dzierżawę zapłacić, a ja do ołtarza mego ślubnego przystępując, niechaj choć o pół roku od swego wielkiego nieszczęścia się oddalę.
Pan Apolinary, hardo wąsa podkręcając, odrzekł:
— Ja przed ślubem z dobra panny Anastazyi korzystać nie zamierzam. Po ślubie, to co inszego: w małżeństwie wszystko spólne.
Tu Nawróciciel się odezwał:
— Jabym też ledwo zezwolił na to, aby Naścia dobro swoje komukolwiek przed ślubem oddawała. Zaręczyny — pajęczyny, a broń Boże zmiana jaka nastąpi, szpetnie byłoby potem o pieniądze się prawować.
— To niech pan Apolinary nie na św. Michał, ale na św. Jerzy dzierżawę weźmie, a ja tymczasem dziaduńkowi tę wdzięczność i to uszanowanie okażę, aby choć pół roku żałobę przenosić i podczas w samotności łzę po nim uronić.
Pan Apolinary, z marsem na czole, odparł:
— Żeby panna Anastazya mężczyzną, świat znającym, nie zaś panną nijakiego doświadcze-
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Anastazya.djvu/206
Ta strona została uwierzytelniona.