majowy, różami rozkwitły, wyglądającą. Przez kilka dni potem różne osoby postrzegały, jak oboje razem ku cmentarzowi szli, albo, jak po lasku za cmentarzem się przechadzali, kwiaty i zioła na grób pana Cyryaka zrywając. Ale do żniwa idącej ani razu już nikt Naści nie widział. Pan Apolinary śród pola ją raz z sierpem w ręku napotkawszy, poprosił, aby wróciła się do domu.
— A czemuż to? — zapytała.
— A bo ja nie życzę sobie, aby narzeczona moja oddawała się takim chamskim robotom.
Ona nieśmiele odrzekła:
— Dziaduńko zawdy mówił, że praca nie hańbi.
— Ja nie wiem, co dziaduńko mówił, ale panna Anastazya słyszy, co ja mówię. Gdy to, co oboje mamy, razem połączymy, żona moja, dzięki Bogu, nie będzie potrzebowała sierpem rączek sobie urabiać.
I w rękę ją czule pocałowawszy, zaczął chwalić, że to jest rączka zgrabna, maleńka, i że trzeba ją tylko oddaleniem od wszelkiej pracy grubej wybielić, delikatną uczynić, a będzie śliczną. Mówił to zaś tak czule i patrzał na nią tak przypochlebnie, że usłuchała, do do-
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Anastazya.djvu/212
Ta strona została uwierzytelniona.