cienie... abo omyłki. Błąd wiek człowieczy... Dziadunio zawsze mówił: »U Boga tylko wieczne trwanie i dobroć«. Prawdą to jest; bo reszta sam tylko błąd i... kalectwo.
Dziwnemi były słowa te w ustach tej młodej i prostej dziewczyny, albo też może i nie dziwne. Cóż? Pieszczoty rodzicielskiej i przyjaźni braterskiej nie zaznała nigdy; fałszu, niewdzięczności i lżenia ludzkiego zaznała niemało; ci, których jedynie na świecie miłowała, pomarli, lub na serce jej twardą nogą nastąpili: tedy z samego życia rozważania te wyszły i do głowy jej wstąpiły. Wszakoż, żal mi jej było niewymownie.
— Moja Naściu, nie darmo pani Wincentowa mówi, źe chandrzysz odrobinę! Młoda jesteś, majątek i urodę masz, znajdzie się rychle, kto cię prawdziwie umiłuje, i długo jeszcze szczęśliwości zażywać będziesz...
Trudno było wiedzieć napewno, czy słowa te słyszała, tak dusza jej zdawała się skupioną na jakąś daleką dal, w którą wlepiała oczy zapadłe i przepaścisto-smętne. Wszakże po minucie, twarz ku mnie obracając, rzekła:
— To wszystko jest prawda; młoda jestem, majątek mam i los nie gorszy od inszych spotkać mnie może. Ale cóż ja pocznę, kiedy na tem wszystkiem nijakich nadziei ufundować już
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Anastazya.djvu/240
Ta strona została uwierzytelniona.